Bóg wie, co się skryło w ludzkich, szklistych, jasnych łzach...
Mieszkanie w jednym z obskurnych bloków bardziej na obrzeżach miasta.
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline
Wrócił właśnie z pracy... pracował jako kelner w jednym z pubów. Licha robota i bezsensowna, ale za coś musiał płacić czynsz.
Trzasnął drzwiami, rzucił torbę gdzieś w kąt, by po chwili opaść na kanapę.
- Nyaaaa... - jęknął i stulił śmieszne spiczaste uszy.
Wymacał bladą dłonią laptopa na stoliku do kawy - musiał się bardzo przyłożyć żeby zapracować na niego (tzn. ukraść).
Podniosł głowę i położył przed sobą laptopa.
- Witaj z powrotem, Internet-san.
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline
- Mist, ukaż się - mruknął niechętnie.
Obok kanapy znikąd pojawiła się postać mężczyzny w kapturze. Jego twarz była czarna, a oczy całkowicie białe. Otaczała go czarna mgła.
- Znajdź sobie jakąś pracę, co? Nie mam za co opłacić czynszu - powiedział chłodno.
- Próbuję, panie.
- Jesteś beznadziejny - westchnął i rzucił w sługę papierkiem od cukierka.
- Wybacz mi, panie.
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline
- Neee... - zamknął laptopa i usiadł. Przeciągnął, się ziewając, a do tego zabawnie machając uszami. - Nudzi mi się.
Poszedł do swojej małej sypialni... wyciągnął ze skrytki (żeby Mist mu nie ukradł i nie zapłacił przypadkiem za czynsz) kilka drobniaków.
- Wychodzę! - po chwili zniknął z mieszkania.
z.t
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline
Nim dotarł do bloku szwendał się trochę. Jak zwykle Po tym całym dziwnym dniu chciał odpocząć więc olał pracę i wrócił do domu. Znowu.
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline
Ściągnął zakrwawioną koszulę i poszedł wziąć prysznic... gdy już się umył oglądał swoje ciało w lustrze... rana po kuli zniknęła i nie było po niej nawet śladu. Jednak i tak ogromna blizna po ciosie Lucyfera widniała ana jego klatce piersiowej... Westchnął.
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline
- Jak znowu wpadnę na te psychopatkę skończy się wąchaniem kwiatków od spodu - westchnął.
Rzucił się na łożko.
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline
Nawet nie zauważył kiedy zasnął.
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline
Śnił mu się bardzo dziwny sen...
Siedział opierając się o pień pięknego drzewa wiśni... różowe płatki kwiatów drzewa powoli opadały na ziemię.
Jego włosy były dłuższe, a miał na sobie szaty księcia demonów... ale to nie była jedyna zmiana - wróciła cała jego pierwotna postać.
Przy nim, z głową na jego kolanach leżała piękna anielica o czarnych włosach i skrzydłach... wyglądało na to, że spała.
Głaskał ją delikatnie po głowie... na jednym z palców miał srebrną obrączkę...
- Kocham Cię, Dashi - odezwała się dziewczyna.
- Wiem... ja ciebie też...
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline
Obudził się... był głodny więc wyszedł coś kupić.
z.t
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline
Biegł po schodach z Saphirą na rękach... stracił swoje skrzydła i rogi. Jego rana zagoiła sie, a kula wypadła już wcześniej.
Nie miał klucza do mieszkania, a drzwi były zamknięte... wyważył je.
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline
Przez cały ten czas krwawiła.. Była bledsza niż zwykle.. Teraz biała jak śnieg, a krew z jej ust płynęła dalej..
// Białą skóra, czerwone usta, czarne włosy = ŚNIEŻKA KURWA //
Upadam w mrok! Prześlizgując się przez szczeliny, upadam na dno!
Czy będę mógł kiedykolwiek wrócić? Marzę o tym jak było kiedyś! Czy mnie słyszysz?
Saphashi
Offline
- Mist! - zawołał drżacym głosem.
Położył ja na kanapie... pobiegł do łazienki po apteczkę...
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline
Trzęsła się..
Upadam w mrok! Prześlizgując się przez szczeliny, upadam na dno!
Czy będę mógł kiedykolwiek wrócić? Marzę o tym jak było kiedyś! Czy mnie słyszysz?
Saphashi
Offline
Rozdarł jej ubranie... Opatrzył ją i zdezynfekował rany.. miał nadzieję... że nic jej nie będzie...
Zabiję.... zabiję go... zabiję... i zemszczę się za wszystko...
Zacisnął pięści.
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline