Bóg wie, co się skryło w ludzkich, szklistych, jasnych łzach...
-Mamo! Mamo! Mogę iść nad rzekę?
-Dobrze kochanie, ale nie za daleko.
Były to ostatnie słowa matki.
Złotowłosa dziewczynka wdrapała się na drzewo szarpiąc po drodze nogawki jeansów.
Widok z góry był przecudowny. Słońce właśnie kryło się za horyzont.
Kiedy schodziła na dół usłyszała krzyk. Dobiegał on z jaskini blisko rozłożonego pikniku.
Mama na pewno by tam nie poszła, pomyślała Solange. Jednak dręczyło ją dziwne przeczucie.
Wzięła kilka głębokich oddechów. Przez kilka chwil się wahała, po czym powolnym krokiem weszła
do środka. Parę razy zamrugała, a gdy już jej oczy przyzwyczaiły się do mroku zorientowała się, że
nie jest sama. Dwa metry od niej stał mężczyzna i wysysał duszę jej matki.
Obudziła się zlana potem.
Znów śniły jej się wydarzenia sprzed paru lat.
Offline
Weszła do mieszkania, drzwi nie stanowiły dla nie przeszkody. Wyczuła coś dziwnego w domu Solange, to nie był pierwszy taki przypadek więc wolała to sprawdzić.
- Wszystko gra?
Offline
- Czuję to... - jej kąciki ust lekko się uniosły. - A po za koszmarami śniło ci się coś jeszcze?
Offline
- Co przede mną ukrywasz? - Jej ton był inny, na pewno kłamała.
Offline
-Diana, wyluzuj-rzuciłam w jej stronę. Zgarnęłam z krzesła przy łóżku ciuchy i ruszyłam w stronę łazienki.
Tam się przebrałam, uczesałam i doprowadziłam do normalnego stanu. Wróciłam do pokoju, by zabrać swój telefon.
-Muszę iść-powiedziałam do anielicy-zapomniałam,że...obiecałam Shantie...
Pobiegłam na dół, po czym usiadłam na motor i odjechałam.
z.t
Offline
- Ludzie... -Nie miała już cierpliwości do tej dziewczyny. Wyszła z jej mieszkania. Zamierzała ją obserwować mentalnie. No i pilnować oczywiście.
zt
Offline
-Dziękuję, że odprowadziła mnie pani do domu-powiedziałam.
-Nie ma za co, słoneczko.
Zaśmiałam się.
-Może chcesz się jeszcze ze mną jutro spotkać?-zaproponowała Anasta.
-Z przyjemnością.-odpowiedziałam, po czym weszłam do domu.
Offline
Lina znów zadziałała. Czekałam na Solange w jej salonie.
Offline
Weszłam do sypialni. Położyłam rękę na czole Sol. Powoli ją tracę...
Offline