Bóg wie, co się skryło w ludzkich, szklistych, jasnych łzach...
Shanti siedziała na skraju basenu,wymachując nogami to w przód,to w tył.Była rozgoryczona.Zupełnie nie wiedziała,co ma robić,jak odnaleźć swoją rodzinę.Ogółem: od czego zacząć.
Offline
Ukryła twarz w dłoniach.Nie.Nie mogła teraz się załamywać.
-Pójdę teraz,i ogarnę dom-zdecydowała,po czym jednym szybkim ruchem,wyciągnęła nogi z basenu.-No...to do roboty-stwierdziła,podążając w kierunku przeszklonych drzwi.
Ostatnio edytowany przez Shantie (2013-12-27 19:44:47)
Offline
Spojrzałam na zrujnowany dom.
-Co tu się stało?-szepnęłam do siebie.
Wyciągnęłam pistolet z torby, którą zawsze miałam przy sobie.
Otworzyłam drzwi od strony baseny i cichym krokiem weszłam po schodach.
Offline
Usłyszałam kroki.Stanęłam dęba na środku salonu,jednak chwilę później oprzytomniałam,odskoczyłam cicho do ściany,chwytając miecz.
Dziwnym wydało jej się to,że ktoś w ogóle wszedł do środka,widząc wszystkie zniszczenia.Co prawda,dom od zewnątrz nie wyglądał aż tak źle jak w środku...ale jednak.
Offline
Pojawiła się w domu do którego przyjechała Sol, jej skrzydła były teraz widoczne.
Offline
Padłam z krzykiem na ziemię.Spojrzałam w górę.Miałam nadzieję,że nie po raz ostatni...
-Solange?!Co ty robisz?!-krzyknęłam-Chcesz mnie zabić?!-dodałam po chwili,krzycząc jeszcze głośniej.
Rzuciłam się na fotel,tłumiąc strach,i złość.
Offline
Szedł z papierosem (tak dokładnie - zabłądził gdzieś). Gdy dostrzegł zrujnowany dom zatrzymał się. Zaciekawiło go to.
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline
Schowała skrzydła, oglądała dom czuła w nim zapach demona. Coś złego się tu wydarzyło.
Offline
Spojrzałam tylko na Solange.Posmutniałam.
-Nie wiem,kto tu był prze de mną-rzekłam po chwili ciszy.-Wiem tylko że jak dorwę tę osobę,to nie cofnę się,póki jej głowa nie zawiśnie nad moim kominkiem!-krzyknęła,a z jej oczu poleciała łza.-Przepraszam-dodała po chwili szeptem.
Offline
Wyczuła bliską obecność demona, silnego demona to ją zaniepokoiło. Musiała znaleźć Solange.
Offline
Wypuścił dym z ust... rzucił papierosa na ziemię i zapuścił sie na posesję.
- ładnie tu pachnie - powiedział cicho do siebie. Czuł mnóstwo cierpienia i strachu. Podobało mu się to.
Rzeczy odbite w moich oczach nie mają znaczenia.
Rzeczy, które nie odbijają się w moich oczach, nie istnieją.
Offline